Naucz mnie Panie takiej modlitwy
W której nieważne są gesty słowa
Która to duszy bywa wyzwaniem
Taka płynąca z duszy rozmowa
Chcę Ci za wszystko umieć dziękować
Jak ptaki wiosną jak kwiaty polne
Radosne hymny śpiewają Tobie
Dla Ciebie kwitną piękne i wolne
Naucz mnie Panie bym umiał prosić
Jak prosi wody spękane pole
Gdy tkwi spokojnie w proszącym geście
Czcząc Twe zamysły przyjmując wolę
Chciałbym przepraszać za swoje winy
Ze wstydem dziecka w dziecka pokorze
By gniew Twój nie trwał nawet godziny
Byś mógł przebaczyć mi Dobry Boże
Pozwól odchodzić cicho bezpiecznie
Bo już powoli przecież odchodzę
Z wiarą że kiedyś żyć będę wiecznie
Że jeśli zechcesz znów się odrodzę