I sypnął luty srebrem na ziemię
błyszczą promienie w zmrożonym śniegu
szmaragd zieleni w ukryciu drzemie
czas jak by chwilę przystaną w biegu
A jeszcze wczoraj pachniało wiosną
lecz jednak luty wciąż zimę woli
uciszył w duszy nutę radosną
zagrał na strunie mej melancholii
W mroźne poranki tak kocham ciszę
jaskrawość słońca gdy ze snu wstanie
brzozy na wzgórzu to o nich piszę
przyjazne w piecu ognia trzaskane
Już za chwil parę wyruszę z domu
by szukać wiosny która się budzi
dokąd nie mówię o tym nikomu
znam takie miejsca z dala od ludzi