Dokąd zmierzamy pchani żądzą bycia
Gdy nas popycha ciekawość w nim życia
Czy pewne się staje, że ponad wszystko
Tej niewiadomej szukamy za blisko
Może zbyt prędko i nieprzemyślanie
Pędzimy do przodu, głusi na wołanie
Nie widząc przeszkód, barier i ciężarów
Jak ślepcy co laskę zgubili, powracając z balu
Wśród wątpliwości mądrość zagubiona
Zdaje się mówić, żeśmy wolni z łona
I jako wolni mamy różne życia szlaki
A ich wybory mają często gorzkie smaki
I dokąd wówczas powrót skierujemy
Gdzie nam przystanąć w tym szaleństwie trzeba
Czy na tych ścieżkach cośmy pominęli
Szukać będziemy życia powszedniego chleba