Za mało było wiosen i jesieni,
Przylotów ptaków, nocą gwiazd za mało.
Za mało blasków i za mało cieni,
Żeby żyć w pełni, żeby życie wrzało.
Za mało było i ciszy i krzyku,
Dni pełnych słońca i gdy leją deszcze,
Wciąż próbowałem, by wyrwać się z szyku,
Tak próbowałem i próbuję jeszcze.
Ciągle wgniatani w marazm codzienności,
Wciskani w szablon na przeciętną miarę,
Tak wiele złudzeń, tak mało miłości,
Życia dla pracy i pracy za karę.
Może tej wiosny spróbuję na nowo
Budować wokół świat piękny od nowa,
Lecz czy wystarczy siły i zapału,
Czy będą czyny, czy też tylko słowa.